Najbardziej znaną wróżbą andrzejkową jest lanie wosku przez dziurkę od klucza. A jakie były inne wróżby, które wykonywały sobie panny i kawalerowie w wigilię św. Andrzeja i św. Katarzyny? Kawalerowie wykonywali te same wróżby co panny, ale ponieważ to dziewczętom bardziej zależało na poznaniu swojej najbliższej przyszłości matrymonialnej, to one chętniej sobie wróżyły.
Klepanie wierszyków
W przekazach pojawiają się często stwierdzenia, że panny przy okazji wykonywania wróżb andrzejkowych „klepały wierszyki” albo „pacierze”. Były to wierszyki o nieskomplikowanej treści, które mogły brzmieć dla niektórych nieco jak zaklęcia zapewniające pomyślność wróżbie. Np. Przy laniu wosku: „Gotuj się, gotuj, Losy nasze wotuj, Bo w tym co się waży, Los nam szczęście zdarzy!”
Wróżby ze snów
Wierzono, że sny, które przyśnią się pannie lub kawalerowi w nocy poprzedzającej wigilię św. Andrzeja bądź św. Katarzyny mają prorocze przesłanie. Dlatego starano się te sny zapamiętywać. W przekazach pojawiają się informacje, że aby nadać ważność snom, cały dzień należało pościć, pod poduszkę położyć kamień, a przed snem wypowiedzieć wierszyk: „Panie Boże proszę Ciebie Niech mi się ten przyśni, co mi ma być najmilszy”. W zależności od regionu pojawiają się różne warianty tej wróżby. Np.: twierdzono, że po całodniowym poście, wieczorem należało zjeść niemoczonego, słonego śledzia. Kto we śnie poda wodę, ten będzie przyszłym mężem. Inny wariant z kolei opowiadał, że przy łóżku należało umieścić miskę z wodą, a na niej deseczkę. Miał wówczas przyśnić się kawaler idący mostem przez rzekę. Sny tłumaczono sobie w różnoraki sposób. Np. ogień we śnie miał oznaczać gniew, pszczoły zapowiadały pożar, groch wróżył płacz, wilk przepowiadał, że ktoś zrobi krzywdę. Innym sposobem na zapewnienie sobie pomyślnego snu był pewien dziwny rytuał. Polegał on na tym, że panna brała jakąkolwiek część męskiej garderoby, mierzyła nim drzwi sypialni, a następnie wykręcała się na pięcie w jedną i drugą stronę po trzy razy. Po takim zabiegu kładła się spać wkładając pod poduchę rzeczoną część męskiego ubrania. Miało jej to zagwarantować sen o przyszłym mężu.
Wróżby z karteczek
Wróżba ta polegała na tym, że pod poduszką kładziono karteczki z imionami panien lub kawalerów (w zależności kto wróżbę wykonywał), a rankiem po śnie wyciągało się jedną i odczytywano imię przyszłego męża bądź żony. Pozostawiano również niektóre karteczki puste. Ich wyciągnięcie zapowiadało wróżbę pozostania w stanie panieństwa jeszcze kolejny rok. Żeby wróżba z karteczek, podobnie jak przy proroczych snach, miała moc sprawczą, trzeba było cały dzień pościć, zaś przed położeniem się spać powiedzieć wierszyk: „Łóżko moje, depczę ciebie, Panie Boże proszę Ciebie Niech mi się ten przyśnią Kto mi będzie najmilszy”. Z powyższej wróżby wzięło się powiedzenie: „W święto Katarzyny, są pod poduszką dziewczyny, w wigilię świętego Andrzeja, jest dla dziewcząt nadzieja”.
Zakwitająca gałązkach
W wigilię św. Katarzyny lub św. Andrzeja zrywano gałązkę wiśni (w innych przekazach gałązkę jakiegokolwiek drzewa owocowego) i przynoszono do domu gdzie ją pielęgnowano. Niektórzy wtykali ją w wodę, inni w donicę z ziemią i stawiali w ciepłe miejsce, na piecu lub w oknie. Jeśli gałązka uschła - było to wróżbą nieszczęście, jeśli zakwitła - wróżyło to szybkie zamążpójście bądź ożenek, zaś jeśli jako pierwsze pojawiły się listki - wróżyło to szczęście.
Wróżba ze studni
W dzień św. Andrzeja dziewczęta z rana (w innych wersjach: o północy) szły do studni w nadziei, że w tafli wody ujrzą podobiznę swojego przyszłego męża. Kawalerowie prześcigali się w pomysłach jaki psikus sprawić wybranej przez siebie pannie. Zdarzało się, że któryś zaczaił się przy studni i kiedy panna pochylała się cembrowiną, chłopak wystawiał kapuścianą głowę wetkniętą na kij. Panna w tafli wody zamiast zobaczyć odbicie swojego przyszłego męża, widziała kapuściany głąb. Panna idąca do studni, np. po wodę do zrobienia gałek lub do wróżby z misy (o czym jeszcze będzie mowa) musiały zachować całkowite milczenie i nie oglądać się za siebie. W przeciwnym razie wróżba traciła swoją moc. Dlatego też chłopcy wyczekiwali, kiedy panny ruszą po wodę i np. rozśmieszali je, wołali prowokując do odwrócenia się, zagadywali itp.
Szczekanie psa
Wieczorem panny stojąc przed domem nasłuchiwały skąd zaszczeka pies, bo z tej strony miał przyjść do nich kawaler. Jeżeli słychać było z dwóch stron; to zapowiadało swaty podwójne, jeżeli było wszędzie cicho, to rok miał przeminąć w panieństwie, a jeżeli od strony cmentarza – to wróżyło śmierć”. Inny wariant podaje, że kawalerowie w nocy potrząsali płotem, a następnie słuchali odgłosów psów.
Wróżba „z buta”
Wróżba ta ma również kilka wariantów. Najbardziej znany wariant nakazywał by zgromadzone w izbie panny naprzemiennie stawiały swojego lewego buta w kierunku drzwi. Ta dziewczyna, której but pierwszy przekroczy próg - pierwsza wyjdzie za mąż. Butem z lewej nogi można było również rzucić w kierunku drzwi nad głową. Wróżbę odczytywało się ze sposobu w jaki but upadł. Jeśli jego czubek skierował się w stronę drzwi - oznacza to, że w najbliższym karnawale panna znajdzie sobie męża. Jeśli but upadł piętą w kierunku drzwi - dziewczyna nadal miała zostać panną. Jeśli but upadł bokiem w kierunku drzwi, to zapowiadał z której strony przyjdzie kawaler. Inny z przekazów tej wróżby, podaje, że panna powinna położyć się spać z prawym butem na nodze i dopiero z rana rzucała nim w kierunku drzwi. Odmienny sposób polegał na tym, że panny gromadziły się w izbie i do niecki kładły po lewym trzewiczku, a następnie przykrywały nieckę zapewne płótnem. Następnie potrząsały niecką równomiernie z góry w dół. Ta dziewczyna, której but jako pierwszy wypadnie z niecki, jako pierwsza wyjdzie za mąż.
Wróżba ze sztachet płota
Jedną z wróżb andrzejkowych, które wykonywały dawniej panny na wsi była wróżba ze sztachet płota. Polegała ona na tym, że dziewczęta dotykały kolejnych sztachet w płocie mówiąc na przemian: „para, nie para, para, nie para…”. Parzysta liczba sztachet w płocie wróżyła zamążpójście, nieparzysta: panieństwo. Inną formą tej wróżby było dotykanie sztachet ogrodzenia i mówienie na przemian: „kawaler, wdowiec, kawaler, wdowiec”. Ostatnia sztacheta w ogrodzeniu decydowała kogo poślubi dziewczyna. Chłopcy lubili tego dnia płatać psikusy dziewczętom, dla żartów więc smarowali sztachety w płocie sadzą i z ukrycia obserwowali jak panna dotykając przy wróżbie sztachet brudzi sobie dłonie. Inną odmianą tej wróżby było liczenie kawałków drewna. Dziewczęta z rana wybiegały na podwórek i w zapaskę na oślep ładowały szczapki drewna na opał. Następnie przynosiły je do kuchni i liczyły. Jeśli udało im się przynieść parzystą liczbę drew, oznaczało to, że wkrótce wyjdą za mąż, nieparzysta liczba, że przeczekają jeszcze rok w panieństwie. Wróżbę tą niekiedy wykonywano trzy razy z rzędu. Trzykrotnie przyniesienie parzystej liczby szczapek drewna dawało pewniejszy wynik małżeństwa. Jeden z przekazów precyzuje, że dziewczęta po drwa powinny wybiegać nago.
Wróżba z ciasteczek
Wróżbę tą stosowano raczej na dworze. Dziedziczki wróżyły sobie w noc andrzejkową w obecności dwórek. Wcześniej trzeba było upiec ciasteczka z wróżbami zapisanymi na małych karteczkach. Mogły to być krótkie stwierdzenia typu: „ślub”, „zaręczyny”, „klasztor” lub w formie żartobliwych wierszyków; np.: „Jak przystało, czeka cię los jakich mało” albo „Nie dufaj tak wiele w tę swoją urodę, Bo ona ucieknie, jako latka młode” albo „Tam szczęście Twoje, kiedy ukoisz cierpienia i znoje”.
Wróżba ze zwierciadła
Wierzono, że która dziewczyna doczeka północy siedząc przy zwierciadle z zapaloną świecą obok i ani razu nie obejrzy się za siebie to ujrzy w odbiciu lustrzanym stojącego obok niej przyszłego męża. Jednak, jak pisała jedna z przedwojennych gazet kobiecych: „Skromne i pobożne dziewczęta nigdy jednak tej wróżby nie próbowały, mówiono bowiem, że zamiast męża pokazuje się niekiedy djabeł”. Bardziej szczegółowo o wróżbie tej, lub podobnej z wykorzystaniem zwierciadła, dowiadujemy się z innego przekazu. Stawiało się dwa zwierciadła naprzeciwko siebie, a między nimi dwie świece. Dziewczyna siadała między zwierciadła i musiała wpatrywać się w świece tak, aby obliczyć 24 promieni, a wówczas ukazywała się jej postać przyszłego męża. Wersję z wróżbą ze zwierciadłem podaje również pewne powojenne opowiadanie, które przedstawia wspólny wieczór andrzejkowy dla dziewcząt i chłopców zgromadzonych w jednej izbie. Jedna z panien siada przy lustrze podczas gdy kawaler-wodzirej zarzuca jej chustę na głowę i mówi: „Chustka ta będzie mostem, przez któren przyjdzie twój przyszły, choćby był jak daleko za górami, za lasami i morzami. I wszystko stanie się jasnym. Zjawi się un przed twoimi oczami – twarzą w tworz, [...] taki, jaki un jest. Jeśli młody – to młody, jeśli stary, to stary, - jeśli urodny to urodny, jeśli koślawiec to koślawy, - jeśli bioły to bioły, - jeśli rudy to rudy. Jeśli czorny to czorny, człowiek to człowiek, a jeżeli strzygoń, to jaki un jest, tylko pocieroj tworz dokumentnie, a potem spojrzyj w zwierciadło”. Następnie dziewczyna zdejmuje chustę z głowy, patrzy w lustro i okazuje się, że jest cała umorusana sadzą. Wbieganie do obory/owczarni Dziewczyny w nocy, bądź o zmroku, wbiegały do obory i na oślep chwytały zwierzę. Jeśli okazało się, że chwyciła za krowę, jeszcze rok przeczeka w panieństwie, jeśli za byka - była to wróżba rychłego zamążpójścia. Podobne wróżby czyniono wbiegając do owczarni. Złapanie owcy zapewniało panieństwo, barana - małżeństwo.
Gospodarz czy parobek?
Panny były ciekawe jaki status majątkowy będzie miał ich przyszły mąż. Dlatego w wigilię św. Andrzeja wyskubywały słomę z dachu. Jeśli natrafiły na kłos, w którym było jeszcze choćby pojedyncze ziarenko, oznaczało to, że poślubią gospodarza. Brak ziarna w kłosie zapowiadał małżeństwo z parobkiem.
Kim będzie przyszły mąż?
Jeśli w okolicy wsi znajdował się jakiś zbiornik wody, który zamarł na św. Andrzeja, robiło się przerębel w lodzie i na chybił trafił chwytało się co ręka napotka. Wyłowiony przedmiot decydował o zawodzie jaki wykonywać będzie przyszły mąż wróżącej sobie dziewczyny. Jeśli wyciągnęła kawał żelaza - jej mąż będzie kowalem, jeśli słomkę - gospodarzem, kawałek drewienka - wyjdzie za stolarza, szkło - za szklarza, cegłę za cegielnika, kamień - za murarza, muszlę - za rybaka. Podobną wróżbą, która przypomina też tą ze szczapkami drewna, było przynoszenie z dna rzeki garści kamieni. Jeśli wyłowiło się parzystą ilość kamyczków - wróżyło to zamążpójście. Jeśli między kamyczkami trafił się jakiś robaczek - wierzono, że dziewczyna w stanie panieństwa zostanie matką.
Wróżba z lnu/pakuł
Wróżba ta również posiada kilka wariantów. Wiechetki lnu zapalano, a u której dziewczyny prędzej wzleci w górę, ta miała pierwsza wyjść za mąż. Zapalano też wiecheć lnu jednocześnie, a czyje pakuły spalą się równocześnie w tym samym czasie - ci są sobie przeznaczeni. W innym przekazie z lnianych pakuł robią dwie figurki: chłopca i dziewczyny. Zapalano je razem i obserwowano płomień. Jeśli dwa płomienie szły ku sobie, był to dobry znak, gdy nie chciały zejść się lub w przeciwną stronę powiewają – zapowiadały znak zły.
Wiązanie trawy/łodyg lnu itp.
„Wiąże się we właściwy sposób trawkę, mówiąc jednocześnie:
„Zawijam, zawijam kawalerskie ziele
niech ono powie, czy Jaś (Józek, Antek) kocha śmiele.
Mówiło drewno, że będzie na pewno,
Mówił Fryc, że z tego nie będzie nic,
Powiedziała Flora, że będzie ładna para,
Niech Pan Wszechmogący
parę tę do kupy złączy”
Nieco dokładniejszy opis tej wróżby opowiada, że bierze się 6 kawałków łodygi lnu lub innej niełamiącej się rośliny. Trzyma się je pośrodku w garści i związuje po parze z obu końców. Gdy po rozwinięciu utworzy się z tych kawałków jeden wieniec jest to pomyślna dla dziewczyny wróżba.
Podsłuchiwanie pod oknami
Z rana dziewczęta podsłuchują stojąc pod oknem domu pierwsze słowa domowników. Co usłyszą staje się dla nich dobrą, bądź złą wróżbą. Np. Jeśli usłyszą słowa: „pójdź, zrób, przynieś, tak, pewno, już, idzie” biorą to za wróżbę zamążpójścia w ciągu następnego roku. Jeśli słowa: „siedź, nie bierz, nie, nigdy, za późno” i podobne; to słowa te wróżą panieństwo w nadchodzącym roku.
Wróżba z gąsiorem/ psem/kogutem
Dziewczyny zawiązywały oczy gąsiorowi i stawały wokół niego w okręgu trzymając się za ręce. Do której gąsior najpierw podchodził, tej jako pierwszej zapowiadał małżeństwo. Tak samo wróżyło się z koguta puszczonego pomiędzy ziarna pszenicy. Robiono kukiełki (bez smaku) i chowano po kątach pokoju, w którym miała się odbyć wróżba.
Podobnie było z psem tyle, że tu dziewczęta kusiły psa np. kromką chleba posmarowaną masłem, kością z nóżek cielęcych, albo specjalnie upieczoną gałką, placuszkiem, bułką. Pies podchodząc kolejno do każdej z dziewczyn przepowiadał w jakiej kolejności wyjdą za mąż. Niekiedy specjalnie przygotowane przysmaki chowało się w różnych częściach izby, to pod łóżkiem, to za szafą itp, a następnie wpuszczano wygłodniałego psa. Z jego zachowania przepowiadano przyszłość. Jeśli pies powąchał i ugryzł przysmak, było to dobrą wróżbą, jeśli zaś np. powąchał ją, a nie zjadł - złą wróżbą. Jeśli zaś pies wziął przysmak do pyska, a następnie porzucił wróżyło to nieszczęśliwe małżeństwo. Jeśli pies rzucił przysmak koło łóżka, wróżyło to, że panna zostanie matką. Jeśli pies wynosił smakołyk z domu i zjadał go np. na progu, bądź poza domem przepowiadało to małżeństwo.
Innym wariantem tej wróżby był wypiek trzech kulek, którym dziewczyna nadawała męskie imiona. Kładła je na progu chałupy i wołała psa lub kota. Którą kulkę zwierze chwyciło jako pierwszą, ten mężczyzna miał zostać jej mężem.
Przy wróżbie tej istniały wytyczne z czego i jak zrobić przysmak dla zwierząt. Najczęściej wykonywało się go z odrobiny wody, soli i mąki. Po wodę należało iść do studni w milczeniu i nie oglądając się za siebie. Na to tylko czekali chłopcy, którzy starali się rozśmieszyć dziewczynę, zagadać ją, a tym samym wróżba miała stać się nieważna.
Wróżba z przygotowaniem śniadania
Jeśli dziewczyna chciała by ukazała się jej postać przyszłego męża wigilia św. Andrzeja była na to najlepszym dniem. Samodzielnie musiała przynieść drewek, rozniecić ogień, a następnie przyrządzić wieczerzę z 3 dań jarzynnych. Następnie miała nakryć stół na 2 osoby i wychodząc na środek izby zawołać: „W imię Ojca, Syna i Ducha św. Proszę ciebie na wieczerzę, amen”. Wówczas pojawiała się postać jej przyszłego męża, która obchodziła stół dookoła 3 razy i znikała. Przy wróżbie tej nie mogło być innych domowników jako świadków, a na stole ostrych narzędzi (noża, widelca) „bo może przebić nim czarodziejkę”.
Wróżba z talerzykami/garnuszkiem
Kładło się pod misy i talerzyki różne przedmioty, które wybierane losowo przepowiadały przyszłość. Gałązka ruty lub po prostu jakiś kwiatek oznaczał, że dziewczyna będzie „rutkę siała” (będzie panną). Wylosowany różaniec bądź koronka do odmawiania pacierza, wróżyło życie zakonne. Czepek lub rąbek pod talerzykiem oznaczał zamążpójście. Niekiedy kładziono też grudkę ziemi przepowiadającą śmierć, kromkę chleba jako wróżbę, że chleba pannie nigdy nie zabraknie, pieniążek - wróżący bogactwo.
Wróżba ze stoczków
Stoczek to długa cienka świeczka zakręcona spiralnie. Kawałki świeczek, niekiedy zrobione samodzielnie z lnianym knotem, przytwierdzano do łupin orzechów włoskich, albo do małych deseczek lub na podstawkach zrobionych z wosku. Stoczki kładziono do miski z wodą i obserwowano. Niekiedy wpinano do nich karteczki z imionami dziewcząt i kawalerów. Jeśli świeczka panny, zeszła się ze świeczką kawalera, oznaczało to, że ci dwoje mają się ku sobie. Jeśli zaś świeczki oddalały się od siebie, to wręcz przeciwnie. Inna wersja nakazywała do brzegów dużej misy z wodą przylepić karteczki z męskimi imionami, aby końce kartki wystawały nad wodę. Następnie dziewczęta puszczały na wodę zapaloną świeczkę. Z czyim imieniem kartka spaliła się, takie imię będzie miał przyszły mąż.
Wróżba w misie z wodą
Wodę w misie wykorzystać można było do wróżby ze stoczków, ale nie tylko. Na wodę, dziewczęta kładły igły chrzcząc je odpowiednimi imionami (panien i kawalerów). Musiały to robić delikatnie, aby igły się nie potopiły. Jeśli igły zeszły się ze sobą, to dana para miała wkrótce połączyć się więzami małżeństwa. W innych miejscach zamiast igieł na wodę puszczano węgielki. Nieco inaczej wyglądała wróżba z pierścionkami wrzucanymi do wody w misie. Śpiewano przy tym piosenkę (niestety jej słów nikt nie podaje) i po każdej zwrotce losowo wyciągano jeden z pierścionków. Słowa śpiewanej zwrotki miały odnosić się do właścicielki wyłowionego pierścionka.
Wróżba z napotkanej osoby
Równo o świcie dziewczęta wychodziły na wieś czy do miasteczka. Wierzyły, że pierwsza napotkana po drodze osoba zostanie jej przyszłym mężem.
(opr. M. Kuchta)
Kalendarz aktualnych imprez i warsztatów
w formie listy ›
- w Muzeum Okręgowym w Pile
- w skansenie w Osieku