„A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię” Mt2, 9
Z Nowego Testamentu wiemy, że gwiazda wskazała wędrowcom miejsce narodzenia Jezusa. Według tradycji była to skalna grota znajdująca się w mieście Betlejem, położonym niedaleko Jerozolimy. Po porodzie, Maryja owinęła go w pieluszki i położyła w żłobie. Przy dzieciątku był obecny także Józef.
Skąd się wzięła tradycja budowania szopek ukazująca historię Świętej Rodziny w noc narodzin Jezusa? Zawdzięczamy ją św. Franciszkowi z Asyżu. W 1223 roku we włoskiej wiosce Greccio koło miasta Rieti, w Noc Bożego Narodzenia ustawił na leśnej polanie pierwszy żłóbek w formie pierwowzoru jasełek. Niemniej już od VI wieku czczono relikwie żłóbka Jezusa w bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie pochodzące z groty betlejemskiej. W bazylice znajdują się również rzeźby z marmuru, z 1272 roku, wykonane przez Arnolfo di Cambio, włoskiego architekta i rzeźbiarza, które przedstawiają scenę Bożych Narodzin. Do XVI wieku we Włoszech zwyczaj odtwarzania scen Bożego Narodzenia funkcjonował i rozwijał się tylko w kościołach. W późniejszym czasie, tendencja tworzenia coraz to mniejszych figurek przyczyniła się, m.in. do powstania szkół specjalizujących się w budowaniu szopek. Na przykład szkoła neapolitańska, która do dziś charakteryzuje się, obok przedstawianej Świętej Rodziny, bogactwem tworzonych scen z udziałem starannie wykonanych figurek mieszczan, chłopów, rzemieślników, czy górali.
Popularność szopki we Włoszech wpłynęła na jej rozpowszechnienie w innych krajach Europy, np. w Niemczech znane są pod nazwą Krippen. Wykonuje się je z wielu surowców, np. z : metalu, gipsu lub malowanego kartonu, gliny lub drewna. Popularne są również tzw. piramidy. Są to wielowarstwowe drewniane budowle, przypominające wieżę, przystrojone maleńkimi figurkami. Na Węgrzech znana jest technika, zwana przędzeniem słomy oraz produkcja figurek z filcu. Na uwagę zasługują również szopki francuskie, wśród których najpopularniejszą jest szopka prowansalska. Ukazuje Świętą Rodzinę w otoczeniu codziennego życia mieszkańców Prowansji. W Polsce natomiast najbardziej znane są tzw. szopki krakowskie, które nawiązują do gotyckich budowli Krakowa. Modele przypominają fasadę świątyni o pięciu wieżach, z których środkowa nakryta jest podwójna kopułą. Front budowli ma liczne okienka o zróżnicowanych witrażach i balustradach. W jednej z wnęk przedstawiona jest scenka z przedstawień lalkowych, w drugiej wnęce umieszczone są postacie Świętej Rodziny. Cała budowla oklejona jest kolorowymi i błyszczącymi papierami. Ewangelizacja prowadzona przez misjonarzy na pozostałych kontynentach wniosła do wielu lokalnych tradycji zamiłowanie do odtwarzania scen z narodzin Jezusa, np. w Azji, na Filipinach rozwinęła się szopka o nazwie Belen. Śpiące w żłóbku dzieciątko Jezus nazywa się Ninos Dormidos, a pozostałe postaci to Santos. Figurki posiadają ruchome kończyny, szklane oczy, mogą być zrobione częściowo lub w całości z kości słoniowej i ubrane w stroje wykonane z haftowanego jedwabiu. W Afryce szopki tworzone są przede wszystkim z drewna, np. hebanu, palisandru, czy z drewna tekowego. W pewnych regionach tego kontynentu figurki robione są ze słomy, rzeźbionych orzechów kokosowych lub kory. Scena Bożego Narodzenia uległa pewnym modyfikacjom, np. zamiast groty jest słomiany szałas, a postaci otaczające żłóbek mają charakterystycznie wydłużone usta i nosy, pojawiają się także zwierzęta sawanny afrykańskiej. Jedynie Święta Rodzina przedstawiana jest według kanonu tradycyjnej ikonografii. W Ameryce Północnej idea budowania szopki, zwłaszcza wśród ludności rdzennej, odbiegła od „klasycznej” jej postaci. Stąd np. Maryja przedstawiana jest jako czerwonoskóra Madonna niosąca na plecach swe dziecię. W południowo-zachodniej części kontynentu, np. wśród Indian Pueblo figurki są malowane, wykonane z terakoty, ustawione wokół żłóbka. W Ameryce Południowej świąteczne inscenizacje przedstawia się w stylu tradycyjnym („klasycznym”) lub w stylu bardziej żywym, kolorowym emanującym atmosferą barwnego ludowego festynu. Przykładami mogą być: rzeźbione Santos z Niches, wykonane z dziurkowanej blachy kandelabry z maleńkimi figurkami jasełkowymi, kapliczki lub postaci wykonane z chleba.
Na wystawie zaprezentowano ponad 80 szopek pochodzących z kolekcji Teresy i Martina Bickel, artystów ze szwajcarskiego Wildhaus. Zbiór kilkuset świątecznych scenek, z różnych stron świata trafił do Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach w grudniu 2005 roku. Przekazał je Otto Walser, prezes szwajcarskiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Karawane Schweiz”. Uzupełnieniem wystawy były reprodukcje kart z książki Barbary Strasburgerówny, pt. „Wzory ozdób choinkowych” z 1927 roku.
Sylwia Klimaszewska
Wystawa plenerowa pt. "Związek Polaków w Niemczech. Ludzie. Idee. Pamięć". Ekspozycję przygotowało Muzeum Zachodniokaszubskie w Bytowie. Współorganizatorami byli Muzeum Ziemi Złotowskiej i Dom Polski w Zakrzewie. Okazją była 100 rocznica powstania Związku Polaków w Niemczech.
Na planszach wystawy zaprezentowano najwybitniejsze postacie z życia związku m.in.: życiorysy dwóch Prezesów: Hr. st. Sierakowskiego i ks. dr B. Domańskiego, działalność Związku w poszczególnych dzielnicach i najważniejsze wydarzenia, tj. Kongres Polaków w Berlinie w 1938 r. Wystawę kończą tablice prezentujące martyrologie działaczy polskich po wybuchu II wojny światowej.
(08.09. - 13.11. 2022 r.)
Tematem wystawy była chęć zaprezentowania przez autora indiańskich kultur z kontynentu Ameryki Północnej widzianych z perspektywy jego udziału w historycznym przedsięwzięciu tubylczych Amerykanów, jakim był wielokulturowy Najdłuższy Marsz 2. Był to drugi indiański marsz zorganizowany w 2008 roku po trzydziestu latach (pierwszy miał miejsce w 1978 roku), przemierzający całe Stany Zjednoczone, od San Francisco w Kalifornii, do leżącej na wschodnim wybrzeżu stolicy kraju – Washingtonu DC. Organizatorem Najdłuższego Marszu 2 był Dennis J. Banks (1937-2017), Nowacumig (w języku Ojibwa) – amerykański Indianin z narodu Chippewa z rezerwatu Leech Lake, działacz społeczno-polityczny rdzennych Amerykanów, znany lider Ruchu Indian Amerykańskich (AIM) i okupacji Wounded Knee w 1973 roku, organizator Świętych Biegów na świecie i Najdłuższych Marszy w USA, nauczyciel, twórca i aktor. Hasłami przewodnimi Najdłuższego Marszu 2 były: suwerenność, sprawiedliwość, pokój, zdrowie, ochrona świętych miejsc i ochrona środowiska, czyli Matki Ziemi.
Na wystawie zaprezentowano przedmioty i artefakty kultury materialnej (oryginały oraz repliki) indiańskich plemion zamieszkujących różne regiony Stanów Zjednoczonych oraz fotografie.
Autorem wystawy był dr Adam Piekarski - absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ukończył studia na Wydziale Ekonomicznym oraz Wydziale Historii Uniwersytetu w Katedrze Etnologii i Antropologii Kulturowej, gdzie uzyskał tytuł doktora. Przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Indian. Członek PolskoAmerykańskiego Towarzystwa Etnograficznego PAES/PATE im. Bronisława Malinowskiego (Polish-American Ethnological Society in Memory of Bronislaw Malinowski, Atlantic City Task Force Group). Członek Narodowego Muzeum Indian Amerykańskich w Waszyngtonie (The National Museum of American Indian, Washington, DC). Od wielu lat zajmuje się problematyką związaną z historią Ameryki Północnej, Stanów Zjednoczonych oraz tubylczych narodów kontynentu.
Wystawa "LUSTRO". Autorka zdjęć Maja Stawicka-Pipowska jest studentką drugiego roku grafiki, na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu. Ośrodkiem jej zainteresowania są procesy, stany i przemiany towarzyszące istnieniu ludzkiemu.
W kolekcji "LUSTRO" zaprezentowała dwa cykle prac fotograficznych, w których podjęła temat aktywnej samoświadomości.
Wystawa fotograficzna "Ad oculos-chaos uporządkowany". W każdym chaosie jest jakiś porządek. H. Cartier-Bresson
Azja jest takim miejscem, gdzie wszystko potrafi zadziwić, oczarować, a często wręcz zaszokować nieustającym na pierwszy rzut oka chaosem. Słowo chaos nawiązuje do stereotypowych skojarzeń, takich jak: zgiełk, przeludnienie, wielobarwność i wielokulturowość. To wszystko występuje na kontynencie azjatyckim, ale przebywając tam nieco dłużej zaczyna się w tym galimatiasie dostrzegać pewne uporządkowanie. Okazuje się bowiem, że nic nie jest przypadkowe, albowiem Azjaci mają wrodzony zmysł artystyczny. Świadczą o tym chociażby piramidy z symetrycznie ułożonych owoców na ulicznych straganach, dopasowane kolorystycznie wyprane rzeczy rozwieszone na sznurkach, lub swoisty porządek przy zajmowaniu miejsc, obowiązujący w wielu świątyniach.
Zgromadzony materiał fotograficzny uporządkowaliśmy według tematów wyodrębniając: życie codzienne, pracę człowieka, religie i rytuały oraz krajobrazy. Przebywając w tym przysłowiowym chaosie, skupiliśmy się na fotografii, ponieważ fotografowanie w istocie jest ponadczasowe, a aparat fotograficzny jest doskonałym narzędziem, który potrafi zatrzymać czas. Powstałe obrazy pozwalają przeszłości, za którą tak bardzo teraz tęsknimy, przetrwać i być z nami, tu i teraz.
Przez 10 lat obserwowaliśmy życie zwykłych ludzi, które wówczas nie wydawało się nam czymś nadzwyczajnym. Ułatwieniem dla nas było to, że w Azji większość prac jest wykonywana pod gołym niebem na polu i na ulicy. Utrwalaliśmy różne wydarzenia, tworząc dokument, który teraz z perspektywy czasu nabiera na wartości i staje się historią. Każda fotografia kryje w sobie opowiadania o ludziach: wydobywających sól na morskich solniskach, o poszukiwaczach kamieni półszlachetnych w nielegalnych kambodżańskich wyrobiskach czy o „ubijaczach złota” w Birmie. Przedstawiane wydarzenia stanowiły też część naszego życia, towarzyszyliśmy tybetańskiemu pątnikowi, który odmierzał drogę pokuty długością swojego ciała, uczestniczyliśmy w szamańskim rytuale nadawania imienia małej dziewczynce w laotańskich górach, przemieszczaliśmy się wraz z nomadami po pustyni Gobi. Podziwialiśmy birmańskich rybaków wiosłujących za pomocą jednej nogi lub korowody bosych stóp mnichów, udających się po codzienną poranną jałmużnę. Jeden z obrazów przedstawia okaleczone dłonie papuaskiej kobiety, której zgodnie z panującym na Nowej Gwinei obyczajem, obcięto kawałki palców po stracie bliskich osób. Takie jest życie toczące się swoim odwiecznym rytmem, które potrafi zadziwić, oczarować, a często nawet zaszokować, a natura, ludzie, religie i rytuały – potrafią wchłonąć jak hydra.
W XIX wieku francuski poeta Etienne Mallarme powiedział, że wszystko na świecie istnieje po to, by znaleźć się w książce. Dzisiaj można by zaryzykować stwierdzenie, że wszystko istnieje po to, by znaleźć się na fotografii, która do czasów pandemii rozwijała się w parze z jedną z najbardziej charakterystycznych rozrywek naszych czasów czyli turystyką. Niestety w dobie obecnej wojny u progu naszych granic nasuwa się pytanie: Quo vadis mundi?
(opr. Kajetan Gosławski i Galina Krupa)
Wystawa wsparła działania na rzecz pomocy Ukrainie.
Wystawa „Powstanie Listopadowe 1830 -1831 ze zbiorów Marcina Zdrojewskiego” (24.02. - 15.05. 2022 r.) zaprezentowała kilkaset bezcennych pamiątek z czasów bohaterskich walk wojny polsko – rosyjskiej. Z kolekcji liczącej tysiące eksponatów wybrano najbardziej charakterystyczne. Mundury nie tylkozaprezentowano w barwnych grafikach i obrazach ale przede wszystkim w oryginalnych egzemplarzach z epoki. Były to zarówno mundury polskie m. in. (frak mundurowy kapitana grenadierów) jak i rosyjskie (kurtka mundurowa ułana 1 Pułku Lejb Gwardii). Obok nich można było zobaczyć: epolety, ryngrafy, orły z ładownic, oraz kokardy narodowe z czapek. Co cenne, część pokazanych orłów były to nie tylko oficerskie mosiężne, srebrzone i złocone, lecz także, stalowe żołnierskie. Zaprezentowano również dwugłowe orły rosyjskie z czapek oraz grot sztandaru wz. 1816. Wśród portretów dowódców można było zobaczyć m. in. konterfekty generałów: Ignacego Prądzyńskiego i Józefa Dwernickiego. Do rzadkości należały Krzyże Wojskowe Polskie, znane powszechnie pod nazwą krzyży Virtuti Militari. Wykonywane były one ze złota i srebra przez znanych warszawskich jubilerów Jana Hildebranda i Pawła Siennickiego. Szczególnie cenny był krzyż wachmistrza Feliksa Pieńkowskiego z 5 Pułku Strzelców Konnych nadany 3 października 1831 r. tuż przed przekroczeniem granicy pruskiej w Brodnicy i udaniem się wachmistrza na emigracyjną tułaczkę. Nie zabrakło też na wystawie krzyży nadawanych żołnierzom rosyjskim za stłumienie „polskiego buntu”, które także posiadają napis „Virtuti Militari”. Osobną grupę pamiątek stanowiły kule i granaty armatnie. Broń palną reprezentowały pistolety i karabiny skałkowe: rosyjskie, pruskie i francuskie. Biała broń to szable, tasaki i bagnety, głównie rosyjskie. Szczególnie cenna była szabla ofiarowana przez gen. Józefa Dwernickiego adiutantowi Janowi Ostrowskiemu w maju 1832 r. na pamiątkę walk z lat 1830-1831. Ostatnią grupą pamiątek zaprezentowała Wielką Emigrację, na którą udało się około 10 tysięcy uczestników Powstania. Tu obok portretów ks. Adama Czartoryskiego, medali, dokumentów i odznaczeń obejrzeć można było m. in. tłok pieczętny Legacji Polskiej w Paryżu z herbem Królestwa Polskiego z lat 1830-1831. Zadaniem legacji było pozyskanie broni, wsparcia finansowego i dyplomatycznego ze strony Francji. Przygotowała ona także grunt pod przybycie do Francji fali emigrantów po klęsce Powstania.
Marek Fijałkowski
Kalendarz aktualnych imprez i warsztatów
w formie listy ›
- w Muzeum Okręgowym w Pile
- w skansenie w Osieku